piątek, 22 marca 2013

"...There's nothing more silence and me..."


Tytuł posta adekwatny do mojego nastroju. ;)

Dzisiaj wieczorem jadę na koncert niejakiego Hunter'a. Stwierdziłam, że to bardzo doby moment by się pochwalić. W końcu mój blog to mi wolno.
Historia zdobycia biletów na owe wydarzenie jest conajmniej nienormalna o.O ...
Koszmar zaczął się gdy wsiadłyśmy do tramwaju (albo tramwaja.... whatever) numer "7". Nieoczekiwanie wyrzucili nas na Placu Wolności i oznajmili, że następuje koniec trasy o.O No nienormalni ! Miałyśmy dojechać pod Spodek !
ale okej, jedziemy dalej autobusem zastępczym, który całkiem przypadkowo pojechał w prawo, a nie jak powinien- w lewo. Skończyłyśmy pół kilometra od rynku. Postanowiłyśmy więc ciś z buta, bo z naszym szczęściem wywiezionoby nas za granicę następnym busem, który postanowiłybyśmy odwiedzić ;3 Pewnie do Sosnowca czy coś w ten deseń....
Gdy dotarłyśmy do punknu docelowego okazało się, że Empik został przeniesiony na drugi koniec miasta "z powodu bla bla bla latające kubki". Nie pozostało nic innego jak skierować się d SCC (Silesie City Center dla niewtajemniczonych)
Okej. No to stoimy w kolejce po upragnipone bilety i co słyszymy? otóż: "Przepraszamy bardzo, ale mamy problem z obsługą WŁAŚNIE TEGO serwisu z WŁAŚNIE WASZYMI biletami, dostaniecie je w saturnie"
(No kurde no nie....)
*le tup tup do Saturna*
(w informacji)
- Dzień dobry, zostałyśmy odesłane po bilety i nie bardzo wiemy gdzie je zamówić.
- Na stoisku muzycznym znajdziecie panią zajmującą się koncertami
*le tup tup na stoisko*
(stoisko puste o.o)
*le tup tup po całym pie*dolonym Saturnie*
( Epic Win ! pani znaleziona ! Miejsce zakończenia poszukiwań: dział RTV i AGD)
- My po bilety na Hunter'a, Zabrze 22.
- Chodźmy proszę na stoisko
*le tup tup spowrotem*
- bla bla bla bla bla.... z tym do kasy.
- dziękuję
*le tup tup do kasy*
- bla bla bla odbiór w informacji
(kurrrrrrrwa! T.T)
*le tup tup do informacji*
- Proszę bardzo oto wasze bilety
- .... Bogu niech będą dzięki ....
____
Logika sklepów.... Dlatego nie lubię robić zakupów xD

Podobno oczy są odzwierciedleniem duszy.... To jak ja zobacze w ciemnościach oczy ludzi których zamierzam poznać przy muzyce ?!?! ;o

Kończe, bo za godzinę muszę być w Zabrzu, a tymczasem grzeje dupę przed monitorem no GZ xDD



czwartek, 28 lutego 2013

Imagine: all the people living for today *.*


For what?

Każdy czasem ma taki dzień, kiedy siada z ciepłym napojem i muzyką. To wystarcza, aby zamknąć się na jakiś czas i pomyśleć. Czasem trzeba nawet wysilić się na coś tak okrutnego jak myślenie. Zwykle ludzie uświadamiają sobie w jak beznadziejnych sytuacjach znajdują się w danym momencie. Łącząc fakty w logiczną całość jedyne czego pragną, to zapaść się pod ziemie i nie wychodzić.
Wydaje mi się, że są różne sposoby odreagowania, wszystko zależy od tego jakim typem człowieka jesteś i w czym lepiej się czujesz. Jeden usiądzie w ciszy i zacznie układanie w głowie misternego planu zgładzenia niewygodnych osobników przy pomocy cyjanku potasu, a następy z kolei będzie wyżywać się na swoim własnym organizmie doprowadzając go na skraj wyczerpania morderczym treningiem. Można zatracić się pożerając książki na trybie "offline dla świata zewnętrznego" lub pomóc sobie muzyką, która odpręża (nie wnikajmy w gatunki).
Ja jestem temu przeciwna. Nie pojmuje czegoś takiego jak załamanie psychiczne w przypadku nastolatek porzuconych przez chłopaków. Nie pojmuję czegoś takiego  jak głęboki dół po kłótni z bliskimi. nie pojmuję czegoś takiego jak myśli samobójcze, bo ktoś ważny umarł. Nie pojmuję czegoś takiego jak załamka "bo nie mam siły". Nie pojmuję czegoś takiego jak smutanie z powodu tego, że coś nie wyszło. Nie pojmuje poddawania się. Nie pojmuję tego swoim umysłem. Nie trawię ludzi, którzy użalają się nad sobą publicznie, robiąc z siebie ofiarę wszelkiego zła i niesprawiedliwego losu.
Dlaczego tak jest, że osoby których dotknęła kapka nieszczęścia (potocznie nazywana "prawdziwym życiem") nagle przez jedne wydarzenie przestają istnieć. Nie są już sobą. I jaki jest w tym cel?
 W tym samym czasie można zrobić coś dla siebie, coś dla innych. Komuś pomóc żeby nie musiał przechodzić tego samego. Małe wsparcie osób trzecich często może coś uratować, albo chodzisz ubarwić teraźniejszość. Przeszłości i tak się nie zmieni, a przyszłości nie przewidzi. Życie toczy się z sekundy na sekundę i nie warto rozdrapywać starych ran i układać planów jak uniknąć nowych, bo to i tak nie wyjdzie. Co ma być to będzie, to nieuniknione. My możemy tylko tu i teraz, w danej chwili walczyć o coś lepszego. Dawać coś od siebie innym , jak również nie bać się przyjmować czegoś dla siebie. Trzeba nauczyć się szarpać teraźniejszość, bo to ona jest najważniejsza w tym wszystkim. Róbmy to, co jest zgodne z naszymi ideami, nie przeszkadzając innym i nie krzywdząc ich jednocześnie. Wiadomo, że czasem ktoś musi poczuć się dotkniętym, żeby innym się udało, ale taka kole rzeczy i nic tego nie zmieni.
Bądźmy ludźmi, którzy mają wyznaczone cele i do nich dążą lecz nadal nie zapominają o czymś tak ważnym jak chęć pomagania innym w potrzebie. Życie nie tyle co chwilą, a w najbliższym okręgu terażniejszości wydaje się najefektywniejszym, najprzyjemniejszym i ciekawym. Z uśmiechem na twarzy w każdej sytuacji zawsze najlepiej xD

Powiedziała niedoświadczona piętnastolatka, która niczego nie przeżyła i nie wie co mówi ;) Enjoy ^^










sobota, 9 lutego 2013

Misty Mountains Cold


Joł Joł MADAFAKA ! ;D

 Dzisiaj mega pozytywnie o rodzajach świętowania i powodach, dla których to robimy.
Jedni świętują imieniny, inni narodziny Jezuska, kolejni zakończenie toksycznego związku, lub zapoczątkowanie takowego. Są ludzie, którzy świętują ból karku i kończyn gdyż przypomina o świetnej zabawie na koncercie i są też ci co jarają się jednym z nielicznych cichym, wolnym wieczorem niczym ruski choinek.
Jedni świętują owe wydarzenia w sposób rozrzutny inni oszczędnie. Głośna zabawa, albo ciastko, kakao i wpierdalamy do rana! (xD musiałam xD)
Dnia 09.02.2013 roku mamy też okazję do oblania... Nie da się razem, to chociaż mentalnie wypijmy ;P Jak każdy wie (a jeżeli nie wie to musi się dowiedzieć) mamy wśród nas solenizantkę, której ze szczerego serducha (paczaj pani jakie szczere serducho ;3 <3) życzę więcej pokoju i miłości na świecie xD Niech Cię wszyscy kochają i wielbią bardziej niż dotychczas, dbają o Ciebie, a przede wszystkim karmią ! ;D Muszą Cię karmić bo jak nie będą, to sama zapomnisz, że miałaś coś zjeść i umrzesz ];< A tego byśmy nie chcieli xD Niech Cię zaopatrzą w nowe płyty niekoniecznie nowych zespołów z niekoniecznie nową muzyką i dbają aby Twój aparat słuchowopustomózgowowyobraźniowonieogarowy otrzymywał dzienną dawkę melodycznych dźwięków (24h na dobę ! xD) .
Życzę jeszcze cobyś mogła chodzić pomagać w hospicjum tak często jak tylko masz ochotę, żebyś szerzyła swoje megahimerekstramądrewchuy pomysły na całym świecie i resztę życia skończyła z kim chcesz, jak chcesz i gdzie chcesz xD
KOCHAMY CIĘ LIZZIE I NIE ZAPOMINAJ, ŻE MY NIE ZAPOMINAMY ! ;3
Pościk specjalnie dla w/w Pani. ;3
<3 <3 <3

"Far Over the Misty Mountains Cold,
To Dungeons Deep and Caverns Old,
We must away ere break of day
To find our long-forgotten gold.
The Pines were Roaring on The Heights,
The Winds were Moaning in the Night,
The Fire was Red, it Flaming Spread,
The Trees Like Torches Blazed with Light. "


Trzymajcie się ;P Sidlexy xD



Mała kapka  tego co powstaje na lekcjach przeze mnie i w większości przez  Wiktorię vel. Rudą.  Efektem jest sposób nauczania i stopień naszego przyłożenia do uczestniczena w zajęciach ;D
(od lewej i góry: Lazurowy Metal, Hiacynt, Dejwi, Alexi Laiho, Dango, Plan lekcji, Matematyczno-geometryczny mózgojeb, jakiś adres e-mail sprytnie w paincie zamazany xD, Metal Head Ever, Duff i Axl xD)

poniedziałek, 4 lutego 2013

"... You can always come back home... whenever you want..."


Welcome !

Wszelkie przemyślunki, kminy, zażalenia, rozważania i wywody w moim wykonaniu.
Do tego został pierwotnie stworzony ten blog. "PIERWOTNIE" znając mnie i ludzi w internecie jego cel diametralnie się zmieni jeżeli grono troszkę się powiększy. Ale o to chyba chodzi, robisz to co lubisz równocześnie trzymając kontakt z misiakami.
W blogosferze można dostać kociokwiku, więc zanim postanowi się o dołączeniu powinniśmy rozważyć wszelkie "za" i "przeciw". Ja tego nie zrobiłam... Nie żałuje. Długo na odwyku nie wytrzymałam, ale niech inni wiedzą w co się pakują.... w akcie desperacji rejestrujesz się i zakładasz niewinnego bloga. Im więcej na nim piszesz, im więcej osób czyta Twoje wypociny, tym więcej z nimi rozmawiasz. Prowadzicie konwersacje od których nieświadomie się uzależniasz, a żeby było zabawniej, to od owych ludków również. Słodko prawda? Żyjecie sobie tak w tym światku, aż przychodzi Ci w przypływie szału głupia myśl o "odpoczęciu". Odpoczywając tak, uświadamiasz sobie, że nie uda się już powrócić do pisania. Nie czujesz "tego czegoś". Dodajesz marną notkę o tym jak bardzo żałujesz, że zakańczasz swą działalność z dopiskiem "jeszcze tu wrócę". Mijają miesiące i zamiast motywacji narasta uczucie iż nie dasz rady kontynuować tej historii. Ze stanu słodkości przeszliśmy w ten "straszny". Boli gdy kontakty z wirtualnymi osobami ograniczają się do Facebook'a, ale tak to jest, gdy zdajesz sobie sprawę, że coś co wcześniej było dla Ciebie niedopomyślenia, wręcz niewyobrarzalne jest jednak teraźniejszą sytuacją. Przestałeś się jarać opowiadaniami o danej tematyce. Przypuszczalny powód: coraz więcej nowych blogów, mniej czasu ----> wypaliłeś się, przestajesz istnieć. Nie możesz pogodzić się z myślą o tym jak coś co kiedyś kochałeś, coś co napędzało Twoje codzienne życie, stało się zwyczajnie obce. Nie potrafisz normalnie otworzyć programu "WordPad" i przepisać ostatnie rozdziały niezamkniętej historii. Ty wiesz jak się kończy, oni nie. Jednak nadal nie potrafisz, nie chcesz, nie masz siły na przelanie do folderu słów zamieszczonych na papierze. Wiesz, że najpewniej reszta Twojego tworu nie ujrzy już światła dziennego aczkolwiek przy każdej okazji spalenia zeszytu znajdujesz wymówkę typu "jeszcze to wykorzystam". Wiesz, że to nieprawda, a uparcie w to wierzysz. Naiwniak.
Na nasze szczęście mamy jeszcze tych wspaniałych ludzi. Rozmawiasz z nimi i nieświadomie, bądź całkiem zamierzenie motywują Cię do bycia nadal z nimi. W ich grupie. Tym razem w przypływie znikomego szczęścia postanawiasz założyć kolejnego bloga, lecz o całkiem odbiegłej tematyce. Ogłaszasz to całemu światu i nie ma odwrotu, za to jest jebitna motywacja. Właśnie za to ich kochasz.
Znajdujemy się w punkcie wyjścia. Tutaj. To mała refleksja na temat ostatnich miesięcy mojego życia w internecie.
Zaczynam od początku budować swój kąt i tym razem planuję zabalować na dłużej. Nie chcę znów nikogo zawieść.
Koniec gadania takich nudnych smętów :D w następnej notce może coś rozkminię i do każdego nowego wpisu postaram się walnąć takie ni z dupy ni z pietruch zdjęcie coby ciekawiej było. ;)
Startuje od nowa, od całkowitego zera pod nowym nick'iem. Pozdrawiam Sidlexy ;3