poniedziałek, 4 lutego 2013
"... You can always come back home... whenever you want..."
Welcome !
Wszelkie przemyślunki, kminy, zażalenia, rozważania i wywody w moim wykonaniu.
Do tego został pierwotnie stworzony ten blog. "PIERWOTNIE" znając mnie i ludzi w internecie jego cel diametralnie się zmieni jeżeli grono troszkę się powiększy. Ale o to chyba chodzi, robisz to co lubisz równocześnie trzymając kontakt z misiakami.
W blogosferze można dostać kociokwiku, więc zanim postanowi się o dołączeniu powinniśmy rozważyć wszelkie "za" i "przeciw". Ja tego nie zrobiłam... Nie żałuje. Długo na odwyku nie wytrzymałam, ale niech inni wiedzą w co się pakują.... w akcie desperacji rejestrujesz się i zakładasz niewinnego bloga. Im więcej na nim piszesz, im więcej osób czyta Twoje wypociny, tym więcej z nimi rozmawiasz. Prowadzicie konwersacje od których nieświadomie się uzależniasz, a żeby było zabawniej, to od owych ludków również. Słodko prawda? Żyjecie sobie tak w tym światku, aż przychodzi Ci w przypływie szału głupia myśl o "odpoczęciu". Odpoczywając tak, uświadamiasz sobie, że nie uda się już powrócić do pisania. Nie czujesz "tego czegoś". Dodajesz marną notkę o tym jak bardzo żałujesz, że zakańczasz swą działalność z dopiskiem "jeszcze tu wrócę". Mijają miesiące i zamiast motywacji narasta uczucie iż nie dasz rady kontynuować tej historii. Ze stanu słodkości przeszliśmy w ten "straszny". Boli gdy kontakty z wirtualnymi osobami ograniczają się do Facebook'a, ale tak to jest, gdy zdajesz sobie sprawę, że coś co wcześniej było dla Ciebie niedopomyślenia, wręcz niewyobrarzalne jest jednak teraźniejszą sytuacją. Przestałeś się jarać opowiadaniami o danej tematyce. Przypuszczalny powód: coraz więcej nowych blogów, mniej czasu ----> wypaliłeś się, przestajesz istnieć. Nie możesz pogodzić się z myślą o tym jak coś co kiedyś kochałeś, coś co napędzało Twoje codzienne życie, stało się zwyczajnie obce. Nie potrafisz normalnie otworzyć programu "WordPad" i przepisać ostatnie rozdziały niezamkniętej historii. Ty wiesz jak się kończy, oni nie. Jednak nadal nie potrafisz, nie chcesz, nie masz siły na przelanie do folderu słów zamieszczonych na papierze. Wiesz, że najpewniej reszta Twojego tworu nie ujrzy już światła dziennego aczkolwiek przy każdej okazji spalenia zeszytu znajdujesz wymówkę typu "jeszcze to wykorzystam". Wiesz, że to nieprawda, a uparcie w to wierzysz. Naiwniak.
Na nasze szczęście mamy jeszcze tych wspaniałych ludzi. Rozmawiasz z nimi i nieświadomie, bądź całkiem zamierzenie motywują Cię do bycia nadal z nimi. W ich grupie. Tym razem w przypływie znikomego szczęścia postanawiasz założyć kolejnego bloga, lecz o całkiem odbiegłej tematyce. Ogłaszasz to całemu światu i nie ma odwrotu, za to jest jebitna motywacja. Właśnie za to ich kochasz.
Znajdujemy się w punkcie wyjścia. Tutaj. To mała refleksja na temat ostatnich miesięcy mojego życia w internecie.
Zaczynam od początku budować swój kąt i tym razem planuję zabalować na dłużej. Nie chcę znów nikogo zawieść.
Koniec gadania takich nudnych smętów :D w następnej notce może coś rozkminię i do każdego nowego wpisu postaram się walnąć takie ni z dupy ni z pietruch zdjęcie coby ciekawiej było. ;)
Startuje od nowa, od całkowitego zera pod nowym nick'iem. Pozdrawiam Sidlexy ;3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hmm. Sratatata. Dla mnie nie będziesz żadnym Sadoluxem (no sory, ale tak to przeczytałam xD Dopiero potem jebłam głową w stół, jak zauważyłam 'drobną' pomyłkę xD) ;-;
OdpowiedzUsuńNo nieważne. W każdym razie, no no. Tak to jakoś wychodzi zawsze. Ja też założyłam takiego blogasa na te wszystkie przemyślenia, ale już go usunęłam xD Po dwóch wpisach raptem. A to dlatego, że ten pierwszy blog wymaga więcej czasu i nie zamierzam skracać tego (i tak krótkiego, jak się odejmie gitarę i całą resztę) wolnego czasu na jeszcze coś. Ale tak sobie właśnie myślałam, że Ty do tamtego już nie wrócisz. Znaczy wiesz, może i wrócisz, ja Ci w głowie nie siedzę xD Ale tak myślałam.
No podoba mi się, w sensie, że ładnie to jest napisane, chociaż jakoś tak czasem skaczesz z osobami i czasami, czy czymś, ale chuj z tym, to w końcu Ty, no a nie wmówisz mi, że Ciebie kocham za estetykę i harmonijność xD <3
No ładnie. :3
Cieszę się, że wreszcie znów poczytam coś Twojego nie tylko na fejsiku :D Bo tęskniłam za tym xD
No i już czekać będę na następną notkę ze zdjęciem (jakie zdjęcia, cococo?) :3
Skakanie po osobach to moja specjalność więc nie będę naginać tradycji :D
UsuńDziękuję pani za ładny komentarz xD (awwwwwwwww ;3 jaki podjar jak znów to zobaczyłam xD)
Sidolux - najlepszy płyn do paneli podłogowych ever, ale nie tak cię wychowałam, żebyś mi podłogi lizała, moja Panno!
OdpowiedzUsuńDlatego zostajesz Puszakiem i się bujaj, kurka!
Tak bardzo, bardzo kocham Cię! Tak bardzo potrzebuję Cię! <3 I rozkmin o kościach, wiercenia ołówkiem dziur w żyłach. Cieszę się, że jesteś. Pod taką, czy inną postacią, fajnie jest mieć takiego psychopatę u siebie :D
I to jest prawda, co napisałaś. Że czasem mam ochotę pierdolnąć ten słodki świat fanficków, ale po pierwsze szkoda mi tego zajebistego kontaktu, tej wspólnoty z ludźmi oraz, druga rzecz, uczucia, że mam gdzieś tę odskocznię i to, co boję się zrobić, mogę zawsze przelać na piątkę muzyków, którzy nawet nie wiedzą, jakie psychiczne życie prowadzą w Internecie :D
Witaj, Chudy Rozkminiaczu Sidoluxu ^^
Ktoś mnie lizania podłóg musiał naumieć ];>
UsuńJa nie jestem psychopatą ];< A co do tych żył i w ogóle xD Zastanawiałam się dzisiaj w szkole czy taka forma rozkmin się przyjmie xD
Ty Sidoluxie! Wiesz, że zawsze, ale to zawsze będziesz Puszakiem i nigdy się to nie zmieni? Nawet jak podłogi będziesz lizać albo ktoś będzie Tobą podłogi lizał będziesz tym puszystym stworkiem, w którego opowiadaniach się zakochałam.
OdpowiedzUsuńI już Twoich rozkmin się doczekać nie mogę :D Sidoluxowo-Puszakowe rozkiminy zawsze spoko.
Ale tak na serio....Sidlexy....Lise-Lotte zjebała mi mózg (albo raczej to co tam na jego miejscu jest) i teraz w moich oczach będziesz Puszak Sidlexy Sidoluks I :3
Czekam na rozkminę+zdjęcie :D